Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /public_html/plugins/system/articlesanywhere/src/Replace.php on line 61

 

W roku 2009 ukazała się książka, której autorem jest Jacek Kachel pt. „Podbeskidzki Grunwald 1902-1910”, opowiadająca o wydarzeniach z naszego terenu związanych z rocznicą wielkiego zwycięstwa nad Krzyżakami. Ziemie te były pod zaborem Austro-Węgierskim jeszcze niecałe sto lat temu, mimo dużej autonomii trwała tu nieustanna walka, z bardzo silnymi organizacjami hakatystycznymi, zwalczającymi wszelkie przejawy polskości. Odpowiedzią Polaków było uroczyste świętowanie 500-lecia zwycięskiej bitwy nad krzyżakami. Jak wypowiada się autor: „To świętowanie to nie tylko laurki, kwiaty i okolicznościowe Msze święte, ale również zakładanie czytelni, szkół a nawet walka wręcz. Wielu z nas ma w pamięci strajk dzieci z Wrześni czy słynny wóz Drzymały, a równocześnie nie słyszało o podobnych wydarzeniach na terenie Bielska i okolicy. To przecież tutaj rozegrała się przy otwarciu Domu Polskiego (1902 rok), który był symbolem Grunwaldu, prawdziwa bitwa z Niemcami na ulicach Bielska.

W książce pokazane jest w jaki sposób doszło do tego, że w arcykatolickiej Austrii powstała w Bielsku silna hakatystyczna wyspa ewangelicka, wpatrzona w swoich wzorcach w nacjonalistyczne przykłady rodem z Prus Otto von Bismarcka. Ten proces, w sposób zasadniczy ukształtował świadomość mieszkańców naszego regionu. W „Podbeskidzkim Grunwaldzie” przedstawiona została geneza tych obchodów oraz ich przebieg. Zamieszczono informacje o samej Bitwie, zlocie Grunwaldzkim w Krakowie w 1910 roku i omówiono powstanie niemieckiej wyspy na naszym terenie. Śmiało można polecić tę książkę młodym ludziom zainteresowanym regionalną historią.

Medal - "Król Jagiełło - W. Ks. Witold 1410-1910 / W pięćsetną rocznicę pogromu Krzyżaków pod Grunwaldem"

 

Tygodnik Wieniec i Pszczółka, którego wydawcą był ks. Stanisław Stojałowski, jako jedyna polska gazeta, wychodząca w tym czasie w Bielsku relacjonował przebieg wydarzeń związanych z walką o polskość tych ziem.

W numerze 36 Wieńca i Pszczółki z 7.09.1902 roku znalazł się tekst „Krzyżactwo w Galicyi, czyli zgromadzenie hakatystów w Hałcnowie.” Możemy w nim przeczytać:

„ Są niektóre sprawy na pozór drobne i zdawałoby się obojętne dla szerszego ogółu, a jednak po bliższem rozpatrzenia w rzeczywistości tak ważne, że muszą obchodzić całe społeczeństwo w Galicyi, ponieważ nastają na nasz honor i na nasze granice, których żaden obcy naród, a tem bardziej naród najstraszliwszych gnębicieli polskości nie powinien i nie śmie nam uszczuplać. Do takich spraw, obchodzących całe społeczeństwo galicyjskie, zaliczamy sprawę niemczyzny na zachodnich krańcach Galicyi, to jest koło Bielska-Białej. Wiadomo wszystkim, że okolica ta wraz z pogranicznemi wsiami stanowi już dzisiaj niejako małe Prusy, wszędzie bowiem na urzędach zasiadają sami Niemcy, wszyscy bogatsi ludzie uważają się za Niemców, zwierzchności gminne, względnie magistraty, szkoły, sklepy, fabryki — wszystko to jest w rękach niemieckich, a wreszcie nawet w kościele rozpanoszyła się wszech­władnie niemczyzna. [...] Lecz patrzmy tylko, co ci Niemcy dalej zamierzają zrobić. Ich gniewa to, ze język polski plącze się jeszcze w tych stronach i dla tego też na zgromadzeniu, odbytem dnia 1. września br. w Hałcnowie, w którem uczestniczyło obok Nahowskiego, Wenzelisa i posła na Sejm Śląski Turka, jeszcze około 40 obywateli z Białej, postanowili zewsząd wyrugować mowę polską. Uchwalili wyrzucić zupełnie język polski ze szkoły, kościoła, a nawet uchwalili nie przyjmować tych wezwań sądu i starostwa, które będą pi­sane po polsku. Mowa polska ma za pośrednictwem tych panów zginąć zupełnie - i to ze wsi polskich. Zaraz tego samego wieczora, po powzięciu uchwał przez zgromadzenie, wybrała się do ks. Józefa Rączki, miejscowego proboszcza, gromada krzyżaków, aby go zmusić do wyrzucenia z kościoła mowy polskiej. Po drodze krzyczeli raus mit den polnischen Schweinen! raus mit den Polaken!  (Precz z polskiemi świniami! Precz z Polakami!)  Ks. Rączka schował się przed rozjuszoną gromadą. Dla objaśnienia, jak to wygląda mowa polska w kościele Hałcnowskim, dodamy, że co 4-ty tydzień ksiądz mówi na kazaniach kilka słów po polsku, a zresztą wszystkie kazania i wszystkie śpiewy są niemieckie. Więc nawet kilka słów kłuje odętych Niemców i podczas ich głoszenia z ambony tupają w kościele, plują, kaszlą, a nareszcie postanowili je wyrzucić i to mimo faktu, że w Hałcnowie jest samych polskich mieszkańców około 700!  Buta galicyjskich Pruszków, między którymi jest znaczna część Żydów, doszła też pod okiem marszałka krajowego i namiestnika do tego stopnia, że zmieniono nawet własnowolnie nazwę Hałcnowa i przechrzczono ją na Alzen. Zwłaszcza od kilku miesięcy, odkąd zaczął urzędować jako wójt niejaki p. Dyczek, (...) nie można zobaczyć innej pieczątki jak tylko niemiecką: Gemeindeamt Alzen. Więc poznajmy z tego przykładu, że w chwili, kiedy w Galicji wyga­duje się, tylko na wrogów zewnętrznych, kiedy tylu ludzi mianuje się patryotami, kiedy duch polski powinien był się otrząść z uśpienia pod grozą pięści krzyżackiej - w tej chwili dokonuje się nie gdzie indziej jak w Galicyi fakt z pozoru drobny, a w rzeczywistości okropny, tu krok za krokiem wypierają Niemcy naszych Polaków ze wsi, a sami osiadają na ich miejsce, niemczą dzieci polskich rodziców i zaprowadzają coraz szerzej rządy niemieckie. [...]”

Jak widzimy i na tym terenie, stosunki narodowościowe  były skomplikowane i nie zawsze zgodnie żyły ze sobą trzy narody.

                                                                                                                                          

                                                                                                                                              Marek Matlak