Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /public_html/plugins/system/articlesanywhere/src/Replace.php on line 61

 

Wiaźma - dworzec kolejowy

 

Kolejny, czwarty list Władysława Wajsa do żony Katarzyny mieszkającej w Sosnowcu (zbiory rodzinnep. Wojciecha Kimela z Hałcnowa), napisany został 17 grudnia 1904 roku w miasteczku Wiaźma. Autor jest już w drodze na Syberię, na trwającą wojnę rosyjsko-japońską.

 

„Kochana Żono!

Pisałem do Ciebie dwa listy, jeden z Warszawy, a drugi z Brześcia Litewskiego. Jak już pisałem w drugim liście- przyjechaliśmy do Brześcia w niedzielę zeszłą w nocy. Zostaliśmy w Brześciu zatrzymani na trzy dni z tego powodu, że droga była zajęta. Byliśmy w Brześciu w poniedziałek, wtorek i środę. Wyjechaliśmy w środę o 12-tej w nocy. Jechaliśmy z rzędu trzy noce i dwa i pół dnia i zatrzymaliśmy się w Smolińskiej Guberni w miasteczku Jarzmo. Dzisiaj tu jedliśmy obiad. Jutro drugi obiad i wyjeżdżamy jutro po południu, to jest w niedzielę 18-go grudnia. Teraz donoszę ci kochana żono, że dostajemy dziennie tylko jeden obiad i dwa kawałki cukru. Obiad jak wypadnie w dzień to w dzień, a w nocy to w nocy. Wody na herbatę prawie na każdej stacji można dostać, a nawet i w wagonie można zagotować wody. Na przykład jak mieliśmy wyjeżdżać z Brześcia, to wysłali telegram do Mińska żeby nam gotowali obiad – to jest na zborny punkt. Jeżeli przyjedziemy wcześniej to i obiad wcześniej, a jeżeli pociąg się opóźni, to i obiad jemy później. I tak precz będziemy jechać, aż na samo miejsce do Harbina [miasto w północno-wschodniej części Chin nad rzeką Sungari, założone w 1898 r. przez Polaka inż. Adama Szydłowskiego w czasie budowy Kolei Wschodniochińskiej]. Ale dniówka jest nie wszędzie, tam gdzie obiad jemy a w pociągu pisać się nie da bo się bardzo trzęsie. Muszę Ci donieść droga Kasiu jakie miałem sny, które mnie bardzo niepokoją. Zeszłej nocy śniło mi się, że byłem w domu i przyszedł do mnie Żyd krawiec i brał mi miarę na czarne ubranie. Dzisiaj, nad samym ranem śni mi się, że piszę list do Matki i już go kończę. Wtem otwierają się drzwi, wchodzi Matka z bratem nieboszczykiem Piotrusiem i kładzie mi pakiet na stół. Pytam się co za pakiet, czy to jestem wolny. Matka mówi to czytaj Wtedy zacząłem płakać i obudziłem się. A także znowu byłem w domu u Michałów. Pytam się ich czy moja Stefcia żyje. Oni z początku mówią, że nie żyje, ale pytam się naprawdę, więc mówią, że żyje, wtedy bardzo się ucieszyłem i już nie spałem. Bardzo jestem niespokojny. Czy też co nie daj Boże stało się z wami, jakieś nieszczęście? Czy czasami kto nie zachorował, lub też nie zmarł. Bo ja już mam takie szczęście, jak byłem w wojsku poprzedni raz to zmarł mi ojciec i brat. Kochana Kasiu, proszę cię bardzo, ile masz możliwości dbaj o zdrowie Stefci i twoje. Bo o Matki to już za trudno dla ciebie. A o mnie to mniejsza. Jakoś sobie poradzę, o ile będę mógł. Teraz musze ci donieść, że w wagonie mamy bardzo ciepło. Jest piec żelazny, w dzień i noc się pali. W nocy śpimy porozbierani, bez przykrycia tylko w koszulach i gaciach a i tak jest za gorąco. A do twardości, to już się człowiek przyzwyczaił. Co było twardo, to jest miękko. Parowozy i konduktorzy się zmieniają, a my precz jedziemy i jedziemy bez zmiany. Zimy tutaj nie ma, dopiero wczoraj trochę śnieg przyprószył, ale bardzo mało. Jak zajadę dalej, to znów napiszę coś nowego, bo marki [w znaczeniu ówczesnym – znaczek] nie kupię, a papier mam. Ty Kasiu jak będziesz pisać do mnie to także bez marki posyłaj, bo marki niepotrzebne są. Radbym się dowiedzieć od ciebie, a i od was wszystkich co słychać u was. Ale cóż począć kiedy mnie list nie dojdzie bo jestem w drodze. Na miejscu jeszcze prędko nie będę, bo pociąg długo się wlecze. A nawet nie wiem czy pojedziemy do Harbina, a może pojedziemy bliżej albo dalej. Na pewno nic nie wiadomo, bo wszystko bardzo daleko. Ale wiesz co Kasiu, zaryzykuj – napisz list bez marki poślij na adres warszawski, niech sobie idzie. Jak przyjdzie do Warszawy, to wyślą dalej. A zresztą czy dojdzie czy nie dojdzie to napisz, drogo kosztować nie będzie. A jak zajadę dalej, to adres przyślę inny. A teraz pozdrawiam was wszystkich niezliczoną ilość razy i życzę wam wszystkiego dobrego. Donieś mi czy Stefcia jest zdrowa. Niedługo znowu napiszę. A ty do Warszawy napisz, bo żona Płotnikowa dalej będzie wiedzieć gdzie wysłać, bo ona posyła listy i telegramy do niego i oni o sobie musza wiedzieć. Władysław.”

W piątej odsłonie, będzie można zapoznać się z listem napisanym w czasie postoju w obwodzie penzeńskim, leżącymwraz z miastem Penza ( urodził się tu w 1883 roku Jan Kołłątaj-Srzednicki syn powstańca styczniowego i przyszły generał Wojska Polskiego) w centrum europejskiej części Rosji.

 

                                                                                                                                              Marek Matlak